Google to obecnie miejsce, gdzie pracuje się nad wizją przyszłości świata – przynajmniej tak uważają pracownicy internetowego giganta. Choć takie stanowisko zawiera w sobie sporo buty, to biorąc pod uwagę szczegóły projektów, którymi zajmują się pracownicy koncernu można uznać, że jest w nim trochę prawdy. Jak to jednak w biznesie bywa, raz jest lepiej, a raz gorzej.
Zacznijmy od tej dobre informacji – ostatnio coraz więcej słyszy się na temat projektu Google Glass, czyli inteligentnych okularów pozwalających na rejestrację i analizę otaczającej nas rzeczywistości (w największym skrócie). Tymczasem światło dzienne ujrzały kolejne informacje dotyczące potencjalnych możliwości, które ma nieść ze sobą urządzenie. Nagrywanie i śledzenie każdego ruchu użytkownika i jego otoczenia budzi wiele obaw dotyczących prywatności, a InSight na pewno tych obaw nie rozwieje, a wręcz przeciwnie – ta aplikacja ma pozwalać na identyfikację osób na podstawie ubrań które noszą.
Program ma pracować z poziomu smartfona połączonego z Google Glass, zresztą tak jak większość projektowanych dotąd aplikacji. Działa na podstawie skanowania sylwetki osoby, którą chcemy szybko zlokalizować i tymczasowo przechowuje informacje dotyczące kolorów czy wzorów ubrań. Po przyporządkowaniu danych zebranych dzięki obiektywowi urządzenia, są one przypisywane do imienia i nazwiska konkretnej osoby. Czemu miałoby to służyć? Na przykład w momencie, w którym szukana osoba będzie daleko od nas, czy też będzie odwrócona plecami – wtedy przecież system skanowania twarzy zda się na nic.
Oczywiście nie musimy się obawiać (na razie?), że raz zeskanowana sylwetka zagwarantuje nam całkowity brak anonimowości. System działa dobrze dopóty, dopóki ktoś nie założy płaszcza lub nie zmieni ubrania. W teście przeprowadzanym na 15 osobach, aplikacja działała prawidłowo w około 93% przypadków. Jeśli wierzyć słowom jej twórców, ma być przydatna szczególnie w miejscach takich jak lotnisko czy centrum handlowe. Nie wiadomo jeszcze, jak szybko następuje identyfikacja.
Ten dobry bądź co bądź rozwój sytuacji został jednak w samym Google nieco przyćmiony przez decyzję o zapłaceniu kary w wysokości 7 milionów dolarów. Suma nie jest zabójczo wysoka, szczególnie kiedy podzieli się ją dodatkowo przez 40 stanów, które mają partycypować w jej podziale. Niemniej jednak w kontekście obaw dotyczących poszanowania prywatności poprzez rozwój projektu Glass kolejne oskarżenia dotyczące jej pogwałcenia mogą sprawić, że Google straci o wiele więcej, nie tylko pieniądze. Sprawa, której dotyczy trwające wciąż śledztwo jest dość poważna – chodzi o zbieranie informacji personalnych przez sieć WiFi za pomocą aut wyposażonych w sprzęt niezbędny do tworzenia usługi Google Street View.
Rzecznik koncernu poinformował, że wszyscy w Google zdają sobie sprawę z zaistniałej sytuacji, jest im przykro i zapewniają, że tego typu problemy nie pojawią się w przyszłości, a o poważnym potraktowaniu sprawy ma świadczyć zmiana sposobu zbierania niezbędnych informacji, która nie będzie inwazyjna dla kogokolwiek niezwiązanego z firmą. Wydaje się zatem, że choć Google czasem popełnia błędy, nie zrobiło tego, kiedy zapadała decyzja dotycząca zatrudnienia osoby odpowiedzialnej za komunikację i wizerunek – pochylenie i posypanie głowy popiołem było w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem.
foto: Thomas Hawk / Foter.com / CC BY-NC; Phreak 2.0 / Foter.com / CC BY-NC-ND
Tagi: Google, Google Glass, Street View
Dodaj komentarz